Bielawa (województwo dolnośląskie, powiat dzierżoniowski)

Legenda o Bielawie

Legenda o Bielawskich Krasnoludkach

    Jak daleko sięga pamięć ludzka, najbliższe wzniesienie górskie, inne z wyglądu od pozostałych w Środkowej Bielawie, zamieszkiwały krasnoludki. Na zboczach tego kopulastego wzniesienia, w rozpadlinach i maleńkich grotach, żyły sobie od wieków małe ludki, które strzegły olbrzymiego skarbu ukrytego we wnętrzu góry. Były to dobre duszki, które pomagały biednym w przezwyciężaniu ich trosk i nieszczęść. Raz w roku, w wigilię św. Jana(23 czerwca),otwierały on e dostęp do skarbów. Jednak do podziemia mogli wejść wyłącznie ludzie bardzo dobrzy, uczciwi i  szlachetni, natomiast źli, chciwi, rządni władzy i sławy nie mieli tam prawa wstępu.
    Współżycie ludności Bielawy z krasnoludkami układało się bardzo dobrze do czasu jednak, kiedy Bielawa była cichą i spokojną osadą ''wolnych tkaczy''. Kiedy jednak wybudowano fabryki, a na zachodnim zboczu góry zaczęto drążyć skały do budowy domów i dróg, spokojne życie krasnoludków zostało zakłócone. Wtedy to postanowiły one przenieść się z Bielawy na jeden ze szczytów masywu Ślęży.
Z wielkim trudem przeniosły posiadane skarby, podziemnymi korytarzami na nowe miejsce, a same  - drogą (już na powierzchni ziemi) zaczęły iść do nowego miejsca zamieszkania. Na drodze wiodącej do Sobótki przez Dzierżoniów spotkały jadącego końmi na targ chłopa z Bielawy, którego poprosiły o podwiezienie, gdyż były już bardzo zmęczone przebytą drogą.
    Kiedy dojechali do Sobótki, miasteczka leżącego u stóp Śleży, pięknie mu podziękowały, a w nagrodę za litościwe serce chłopa zawładnęły mu cały wóz gałązkami świerku. Oburzony wieśniak, wyrzucił później gałązki jako zbędny, niepotrzebny balast.
    Po powrocie z targu do domu, chłop wyprzęgł konie, wprowadził je do stajni i wówczas jego żona zobaczyła, że coś na wozie błyszczy i świeci. Po sprawdzeniu okazało się, że były to resztki pozostałych na wozie gałązek świerkowych zamienionych w złoto. Wieśniak zbladł i zadrżał ze złości, szybko zaprzągł ponownie konie i wraz z żoną pojechał szukać wyrzuconych tak nieostrożnie gałązek. Niestety, nic nie znalazł w tym miejscu, gdyż ziemia wciągnęła do wnętrza gałązkowy złoty skarb. Smutni i zawiedzeni powrócili do domu.
   Chłopem, z którego tak zakpiły krasnoludki był niejaki Herzog. Drobinki, które znalazły na wozie wystarczy mu jednak na wybudowanie nowego domu. Dom Herzoga był pierwszym domem w Bielawie.

 

Źródło: www.cit.barl-bielawa.pl

 
FB dlaMaturzysty.pl reklama