Pokoje Gościnne Rondo

Zarezerwowaliśmy 7-dniowy pobyt podając dokładnie liczbę noclegów i daty, ale po przyjeździe okazało się, że pokój będziemy mieli tylko na 6 dni...Od razu inaczej nas potraktowano, kiedy zobaczono, że jesteśmy studentami, a nie "poważnymi" wczasowiczami. To jednak nic w porównaniu z warunkami sanitarnymi panującymi w pawilonie (bo jest to pawilon, a nie budynek murowany). Uprzedzono nas,że pokój będzie mały - i był, lecz to nie stanowiło dla nas tak dużego problemu, jak smród wydobywający się z łazienki (prawdopodobnie z kanalizacji). Nie można było się go pozbyć w żaden sposób - również dlatego, że łazienki od pokoju nie oddzielały zwykłe drzwi, tylko składane (a la harmonijka), których nie można było zasunąć do końca.W całym pawilonie, także w pokoju czuło się zaduch i naprawdę przeszkadzające wonie. Próbowano je usunąć przed naszym przyjazdem za pomocą równie śmierdzących kadzidełek - mieszanka zabójcza na tak małej powierzchni. Na półkach w szafie było sporo piasku po poprzednich gościach, na dole szafy brzydko pachniało - zapewne butami poprzednich wczasowiczów. W łazience nie było takich rzeczy jak papier toaletowy, mydło czy kostka do toalety.. W pokoju papierowych żaluzji nie dało się zasunąć tak, żeby wewnątrz było ciemno, bo co chwilę się psuły, a pościel była porwana... Wbrew temu, co zadeklarowano na stronie internetowej, nie można było wypożyczyć sprzętu plażowego. Lodówka była w pokoju, czajnik trzeba było sobie przynieść i zaraz odnieść do hallu. Nasz pokój usytuowany był tuż obok tzw. "recepcji", czyli pokoju, gdzie pani zawiadująca obiektem przyjmowała interesantów. Przyjeżdżali tam wyjątkowo hałaśliwi ludzie, od 8-ej rano nie sposób było spać. Sama pani z recepcji natomiast strasznie trzaskała drzwiami i hałasowała podczas sprzątania po poprzednich gościach... Co może być gorszego od braku spokoju w wakacje? Chyba tylko... pająki! Tak, za oknem i nad głównym wejściem gości witały pająki - duże, najedzone popularne "krzyżaki" zwisające nad głównym wejściem - to pewnie dlatego, że obiekt znajduje się przy lesie - jednak mógłby przecież ktoś je usunąć skoro przyjeżdżają tam turyści. Ceny są pewnie jedne z niższych w Niechorzu, ale nie tak niskie, żeby akceptować takie warunki. W sezonie 2014 zapłaciliśmy 90 zł za noc w tym malutkim, śmierdzącym pokoiku - to nie jest mało.

Powiem tak: ludzie miejcie świadomość, że jak w pełni sezonu za nocleg w takiej lokalizacji płaci się 35 czy 40 złotych, to nie są to apartamenty. Najważniejsza jest atmosfera. Ja jestem zachwycona. Gospodarze są cudownymi, ciepłymi ludźmi a warunki wcale nie takie najgorsze. Polecam to miejsce z całego serca.

okropny zapach i warunki higieniczne, brak kontaktu z właścicielem jeden wielki przekręt

okropne warunki, co innego opłacone a co innego na miejscu

polecam ten ośrodek,sympatyczni ludzie,pani elu ciacho było pyszne