Dom Wczasowy Na Bukowinie

Cudowne miejsce za niską cenę ze smacznym jedzeniem i wygodnym miejscem do spania.
Jest tu na pewno czysto i zadbanie właściciele pensjonatu to fantastyczni ludzie.polecam

Gościliśmy już kilka razy w domu wczasowym i bardzo polecamy.Jedzenie wyśmienite obsługa bardzo miła wszystko zgodnie z umową. Polecamy

Miło, cicho, dobre jedzenie, piękne widoki :)

Osrodek fatalny. Wlascicielka pije i czuc od niej alkohol. Nieslowna. Trudno się z nia porozumieć odnośnie ceny pobytu. Co innego mowi przez telefon odnośnie ceny pobytu, a co innego na miejscu. Po przybyciu cena pobytu oczywiscie rosnie . Male telewizorki w pokojach i to w większości sprzed 20 lat. Stare meble z wczesnych lat 90tych. Wyglada to jak eksponaty muzealne.Pokoje sa de facto wieloosobowe i niesprzątane po poprzednich gościach. Tzw. pelny wezel sanitarny to fikcja, bo z malej łazieneczki w pokoju 5 osobowym nie sposób skorzystać i dlatego na korytarzu umiejscowiono zbiorcza lazienke oraz prysznic i umywalki. Wszystko umiejscowione razem w jednym pomieszczeniu, co oznacza, ze jak jeden gość bierze prysznic to inny w tym samym czasie np. zalatwia sie. Umywalki w lazienkach w większości zapchane i stoi w nich woda, która po myciu zebow spływa bardzo powoli. Przez dluzszy czas można popatrzyć co się wypluło w trakcie mycia zebow. Za mebalami i lozkami papierki po cukierkach i innych produktach oraz pelno kurzu i odpadkow jedzenia np. paluszkow. A już szczytem wszystkiego sa pluskwy i to nie jakiś pojedyncze sztuki ale caly ich roj. Pokoj nr 7 na 2 piętrze całkowicie zapluskwiony. Spod obrazka wiszącego na scianie wysypaly się jak deszcz. Na szczecie w pore to zauwazylismy i uciekliśmy do wolnego pokoju nr 9, w którym chyba jeszcze nie zdazyly się zagniezdzic, ale to tylko kwestia czasu. Nie wiem co by się wydarzyło gdybyśmy nie zauważyli tych pluskiew tylko polozyli się spac i gdybyśmy nie mieli możliwości przeniesienia się do innego wolnego pokoju. Albo zostalibyśmy zezarci zywcem przez te pluskwy spiac w nocy albo musielibyśmy w nocy spakować się i wyjechać. Jedzenie nie najlepsze. Na do smarowania chleba wlascicielka podala margarynę zamiast masla. Jedzenia mało i podawane chaotycznie. Na obiad najpierw podano nam drugie danie i deser (jakies nieaptyczne cisteczka) a dopiero potem właścicielce przypomniało się o zupie. Nie wiem i nie rozumiem skad się wziely poniższe pozytywne opinie. Podejrzewam ze wlasciciele sami je sobie napisali. Ogolnie syf , brud, chaos. Moja noga tam więcej nie postanie. I tylko szkoda mi dzieci kolonijnych i tych z tzw. zielonych szkol. Bezapelacyjnie powinien tym przybytkiem zainteresować się SANEPID.

Nie slowna wlascicielka, inaczej mowi przez telefon a inaczej okazuje sie na miejscu. Calkowity brak profesjonalizmu w podejsciu do klijenta. Jedynym plusem jest piekna lokalizacja z widokiem na gory.