Ośrodek Sportu i Rekreacji Wawrzkowizna

Wcześniejsze umowy z dyrekcją (nawet, te które potwierdziła) nie są godne zaufania. Wykupioną salę oddano innej grupie. Nasza grupę rozrzucono na przeciwległych krańcach ośrodka, mimo jasnego zaznaczenia, że domki mają być blisko siebie... Nierówno traktują klientów.
Drewniane domki ogólnie sprawiają bardzo przyjemne wrażenie... Ale trzeba się wysilić żeby domknąć drzwi. Kibelki ładniejsze bywają w publicznych szaletach (w naszym domku był przerażający). Ciągle cieknący kran... Nie mówiąc już o schodach - nie wpuściłabym na takie babci, ani małego chrześniaka!! Naprawdę bardzo łatwo o nieszczęście. Dodam jeszcze, że bardzo przyjemnie brzmiało - domek 6 osobowy, 3 pokoje... Ale dwa pokoje sa przechodnie, tylko jeden zamykany. Zero prywatności... Jeśli więc do takiego domku wybierają się 3 pary.... Tylko jedna będzie mogła się zamknąć. Na zdjęciach są ładne, czyściutkie domki... W rzeczywistości brud i syf. Nawet nie było śmietniczki, więc można sobie co najwyżej pozamiatać pod łóżko.
Dodatkowo - w domku na 6 osób jest 5 talerzy, 5 kubków i 5 par sztućców... Ktoś nie umie liczyć? Polecam zabrać własne naczynia i garnki - a już na pewno patelnię!! Patelnia będąca na wyposażeniu domku nie nadaje się do smażenia żywności - a przynajmniej ja bym się nie podjęła.

Dyrekcja nie dotrzymała zawartej wcześniej umowy(np oddanie zarezerwowanej sali innej grupie, rozrzucenie naszej grupy po dwóch krańcach obiektu mimo, że zaznaczone i potwierdzone było że domki mają być obok siebie). Za to porządny minus.
Kibelki ładniejsze są w publicznych szaletach. Przez cały okres pobytu nie udalo mi się zalatwić...

Ośrodek nastawiony na obsługę dużych grup, zupełnie nie szanujący pomniejszego klienta. Dyrekcja wygodnie zapomniała o swojej wcześniejszej zgodzie na organizację imprezy o późniejszej godzinie, zapewniając naszej grupie wizytę ochrony i wiele nieprzyjemności. Na pijanych i agresywnych osobników tłukących butelki nad ranem równie wygodnie nie zareagowała, pomimo, że działo się to pod samym nosem kolonii. Solidnie radzę przemyśleć rezerwację, bo zupełnie co innego obiecują na początku, a oferują po przyjeździe.

Plusem są ładne krajobrazy i czystość ośrodka. Domki typu Brda, całkiem znośne.

Taki domek jak na zdjęciu, to jest najwyższa półka. W standardowych nie zamykają się drzwi, nie ma elementarnego wyposażenia łazienki czy środków higieny. Ilość atrakcji duża, jednak wszystkie płatne (jednorazowy zjazd ze zjeżdżalni wodnej to koszt rzędu 2zł). Obsłudze niższego poziomu (recepcja, ochrona) nie można nic zarzucić, dyrekcja natomiast to jedno wielkie pasmo nieporozumień. Niedopowiedzenia (\"Za dwudniowy pobyt dopłata za obiad wynosi 40 złotych\" oznacza, że 40 złotych za dzień), zmiany ustaleń bez powiadomienia rezerwującego (rozbicie dużej, 80-osobowej grupy na dwa pola kempingowe oddalone od siebie o prawie kilometr pomimo ówczesnych zapewnień, że grupa będzie w jednym miejscu), faworyzowanie \'większych\' klientów (wynajem sali konferencyjnej grupie kolonijnej pomimo jej wcześniejszej OPŁACONEJ JUŻ rezerwacji innej grupie, czy też nasyłanie ochrony na zwyczajną rozmowę wewnątrz domku, podczas gdy domek obok, wynajęty dla w/w kolonii imprezował z pełną głośnością).
Podsumować - jeśli zostajesz 4 tygodnie w dużej grupie i nie przeszkadza Ci bardzo niski standard domków - polecam. W przeciwnym razie - są lepsze miejsca.

Nasyłanie ochrony na grupę z którą się podpisało umowę uwzględniającą nocną imprezę niech będzie wizytówką tej firmy. Nie umieszcza się zaproszonej grupy po całym ośrodku i to tuż przy budynkach z dzićmi z kolonii. W kulki sobie lecą.