Gospodarstwo Agroturystyczne Strzecha

Byliśmy w zeszłym roku, ale nic z tych opinii, które czytam nie jest prawdą.Obsługa bardzo miła: właściciel sam przygotowuje i rozpala grila, ognisko, wędzarnię- bez dodatkowych opłat.Czysto, cicho i spokojnie.Całodobowy dostęp do kuchni z pełnym wyposażeniem: od łyżeczki po garnki, lodówka,mikrofala,2 czajniki.Naczynia można zabierać do pokoju.Właściciel super- o co prosiliśmy było od ręki- dla rodzin z dziećmi RAJ. Cisza spokój. Jedynie jedzenie faktycznie "bez rewelacji". Ogólnie POLECAM!!!!!!!!!!!!!!!1

Zgadzam się w 100%. Okolica i samo gospodarstwo ma duży potencjał. Właścicielom brak serca do ludzi. Nieuprzejmi, nieżyczliwi. Wyżywienie dramatyczne, płaciliśmy 50 zł za 3 kiełbaski i parę plasterków sera. Obiady jeszcze gorsze, co zostało, podają następnego dnia, a ceny jak w restauracji. Każdy obiad konsultowany z właścicielem , czy nie za drogi. Agroturystyka bez własnych warzyw, zupy z mrożonki, maślanka z biedronki podawana w kartonie. W pokojach jeden wielki BRAK. Brak czajnika, szklanek, brak dostępu do kuchni i lodówki latem!!! Brak wieszaków w łazience, zapach szamba na korytarzu.
Ludzie ci nie mają zielonego pojęcia o agroturystyce i polskiej gościnności. Szkoda naszych wakacji.

W gospodarstwie spędziliśmy rodzinne wakacje, posiadłość duża, blisko jeziora, dobra baza wypadowa do Szczytna czy Olsztyna. To jedyne plusy. Minusów jest dużo, dużo więcej….
Żona gospodarza to chamska baba nastawiona tylko na liczenie kasy, 5 minut po przejeździe zażądała zapłaty za cały, ponad tygodniowy pobyt i już po chwili przestała być miła. Gości traktuje jak zło konieczne, razi jej brak kultury i wieczne krzyki na pracowników oraz męża, także późnym wieczorem. Bucząc pod nosem odpowiada co rano Dzień Dobry, i to by było na tyle. Nie interesuje jej komfort gości, na każdą prośbę na zmianę sytuacji, która była dla nas niekomfortowa reagowała fochem i pretensją. Nie liczcie na ciszę. Okolica spokojna ale podczas sezonu wakacyjnego na gospodarstwie pracują ludzie zatrudnieni przez gospodarza w jego przydomowym małym tartaku, wycie pił o 7 rano to norma, podobnie jak hałas koparek, które też co chwile coś kopią, są naprawiane…
Jedzenie jest tragiczne, bez pomysłu, bez przypraw, nieświeże, ohyda. Cena, którą ustalicie też nie będzie ostateczna, zostaniecie pod koniec pobytu zaskoczeni dopłatą np. za prąd. Zaskoczyć was też może brak łazienki w pokoju, który miał być z łazienką lub metraż pokoju, większość dwójek ma około 4 metry kwadratowe i skośne sufity. Konie to też lipa, codziennie słyszeliśmy, że już jutro będą…. Nie dotarły przez 10 dni naszego pobytu.
Słuchanie wulgaryzmów, których gospodarze używają w rozmowach ze sobą i pracownikami też nie było miłe, zwłaszcza dla naszego dziecka.
Ogólnie nie polecam, za podobną ceną w okolicy można wynająć pokój zdecydowanie ciekawszy i u prawdziwych gospodarzy, którzy nie będą was traktowali jak intruzów, nakarmią was smacznie, zdrowo i domowo, będą dbali o komfort czasu jaki spędzacie na urlopie w ich domu.